.
Jeśli schab to pierwsze skojarzenie….smażony w panierce, ciężki, swojski rodzimy jak mama i babcie nauczyły. Taka zasada i można rzec….wielopokoleniowa tradycja, ba żeby tylko tradycja….zasada, norma. Kiedyś zostałam skarcona, że czasem kotlety w moim wydaniu to jedna wielka profanacja. Może i łamię zasady, ale w końcu od tego są.
.
.
Moja propozycja to nie tylko lżejszy schab, odziany w inne ubranko. To także afront w kierunku ziemniaków. Jak kiedyś wspomniałam….już mi nie smakują tak jak jeszcze kilka tygodni temu.
- 3 kotlety schabowe z kością
- 2 twarde duże jabłka
- 2 łyżki masła
- łyżka nitek chili lub 3/4 łyżeczki czerwonego pieprzu
- szczypta soli
- 2 łyżki żurawiny
Marynata:
- 2 łyżki skórki otartej z cytryny
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 3 łyżki ciemnego sosu sojowego
- 0,5 łyżeczki cynamonu
- łyżka miodu
.
.
Składniki na marynatę mieszamy w naczyniu z pokrywką. Następnie dokładnie nacieramy mięso, wkładamy do naczynia, zamykamy i odstawiamy do lodówki na około 2 godziny.
.
.
.
Na patelni rozgrzewamy masło, układamy kotlety i podsmażamy z każdej strony na rumiano. Następnie podlewamy odrobiną marynaty i dusimy pod przykryciem do miękkości, uzupełniając co jakiś czas płyn z marynowania.
.
.
Miękkie kotlety przekładamy na talerz, szczelnie owijamy folią aluminiową aby nie ostygły. Obieramy jabłka i wrzucamy razem z żurawiną na patelnię z resztkami po duszeniu mięsa.
.
Posypujemy chili , solą i dusimy, często mieszając aż jabłka będą al dente. I to wszystko, podajemy razem z kotletem który jest lekko cynamonowo – miodowy, a dopełnieniem są pikantne jabłka.
.