Dziś chcę się z Wami podzielić…czymś co wiele razy ratowało mnie przed przysłowiowym …smakiem na coś lub późną kolacją. Wiem, nie powinno się jadać owoców na kolacje, jednak czasem lepiej zjeść taką surówkę niż kawał kiełbasy lub innego tłuściocha.
- 300 g marchwi
- 300 g jabłek
- 2 łyżki soku z cytryny
- łyżka oleju migdałowego
- 3 łyżki nasion słonecznika
Czystą i obraną marchew ścieramy na tarce na średnich oczkach. Jabłka myjemy, ale nie obieramy. Razem ze skórką ścieramy na dużych oczkach.
Jabłka szybko należy polać świeżym sokiem z cytryny aby nam nie ściemniały. Posypujemy całość słonecznikiem i dokładnie mieszamy. Słodycz marchwi i jabłek lekko się z sobą miesza, a sok z cytryny dodaje całej potrawie lekkiej wyrazistości.
Sałatka nie musi odstać. może być podawana zaraz po przygotowaniu. Odrobina oleju wskazana jako nabłyszczasz, jeśli ktoś nie ma migdałowego może użyć co tam ma. Mimo lekkiej słodyczy doskonale komponuje się z mięsem i ziemniakami. I po raz kolejny…minimalizm daje nam świetny smak. Jedna żelazna zasada…dajemy tyle samo jabłek ile jest marchewki. Jeśli dodamy do mieszanki dwie trzy łyżki otrębów owsianych…mamy samodzielny posiłek, który nie tylko syci i zapycha, ale oprócz witamin dostarcza sporo błonnika.