.
.
Ba….naleśniki któż ich nie lubi. Ja osobiście słysząc hasło naleśniki pierwsze co mi przychodzi na myśl to te ze serem. Jednak dziś postanowiłam zaszaleć i to na całego i zrobiłam naleśniki z makiem i smażonymi jabłkami. Nadzienie trochę pracochłonne, ale efekt końcowy rekompensuje nam każdy trud.
.
.
Nadzienie:
- 200 g suchego maku
- 0,5 l mleka
- 3 – 4 łyżki miodu
- 0,5 szklanki bakalii + 2 łyżki skórki z cytryny
- 0,5 szklanki smażonych jabłek
- granulowane otręby ze śliwką
Naleśniki:
-
szklanka mleka
-
szklanka gazowanej wody
-
łyżka cukru waniliowego
-
jajko
-
szczypta soli
- masło do smażenia
- cukier puder
.
Moja propozycja opiera się na suchym maku, kto chce może użyć gotowej masy makowej. Mak dzień wcześniej zalewamy ciepłym mlekiem i odstawiamy. Następnego dnia gotujemy do miękkości. Dokładnie odsączamy i mielimy dwukrotnie lub mocno miksujemy.
.
.
Dodajemy smażone jabłka i miód, ja miałam swoje smażone papierówki, ale równie dobrze można zetrzeć na tarce duże jabłko i je przesmażyć.
.
.
Zagęszczamy otrębami, ilość otrąb zależy od konsystencji masy. Suchy granulat wciągnie nadmiar płynów i dzięki śliwkowemu smaku ładnie się wkomponuje w makową masę. Po dodaniu granulatu chwilę czekamy aby naszedł wilgocią miksujemy albo dokładnie mieszamy.
.
.
Na koniec dodajemy bakalie, ostatnie mieszanie i można zabierać się za naleśniki. Składniki na placki miksujemy razem, odstawiamy na 10 min aby ciasto odpoczęło. Na odrobinie masła smażymy naleśniki, gdy lekko ostygną smarujemy masą makową i składamy w paczuszki. Przed podaniem można posypać cukrem pudrem.
.
.
Robiąc mniej słodkie nadzienie naleśniki mogą nam posłużyć jako drugie danie. Bardziej słodkie będę doskonałym deserem.
.
.
Nigdy nie jadlam maku w polaczeniu z jablkami. Przpis ten mnie wiec zaciekawil.
Dziekuje i pozdrawiam.
To podobnie Basiu jak japoński makowiec,mak jabłka i bakalie. Pozdrawiam
ooooo, a za mną chodzi ten nieszczęsny japoniec i nie mam czasu by go sobie upiec, wpadam na naleśniki po japońsku , Elu
Beatko częstuj się póki kopczyk cały.
Pyszne aż się głodna zrobiłam od samego patrzenia
Czasem tak bywa, jak trafiamy na swoje smaki.
Eluniu, masz głowę pełną fantastycznych pomysłów !!!
Dzisiaj jadłam moje ulubione naleśniki z serem i miodem !!
Lubię makowce więc Twoje naleśniczki napewno mi zasmakują !!
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki Imienniczko Jeśli lubisz makowe klimaty ta wersja będzie Ci smakować. Serdeczności
Podziwiam. Przygotowanie takiej masy makowej to mnóstwo pracy.
Trochę jest, ale jak się pracę rozłoży nie jest tak źle.
Makowiec japoński znam, więc ten pomysł z naleśnikami jest świetny
Dziękuję, taki japoniec na skróty.
Mówiąc krótko coś, co mogę jeść zawsze
Dobrych naleśników nigdy dość.
makowiec japoński uwielbiam,ale naleśniki?
no nie wiem, ale spróbować warto:)
buziaki Eluś
Reniu dla odważnych świat należy. buziole
Bardzo ciekawe polaczenue
Takie małe szaleństwo
Elunia muszę koniecznie zrobić takie naleśniczki, wyglądają pysznie. Fantastyczny pomysł kochana miłego
Dziękuję Marzenko zrób i zakochaj się w nich jak ja. Miłego
Z takim nadzieniem to pewnie smakowały jak makowiec :)
Wyglądają cudownie
Może nie jak sam makowiec, ale jak jego duża namiastka.
Dziękuję Ci za ten przepis, bo mam puszkę maku i zastanawiałem się, co z nim zrobić. Pyszności. Pozdrawiam
Ależ nie ma za co Zbyszek do usług.
To dla wszystkich, którzy mimo zbliżających się świąt Wielkiejnocy tęsknią za makowcem (tak jak my)
O tak, makowe smakołyki zawsze mile widziane.
chętnie bym się skusiła na jednego,,no może dwa
Ewa…na dwa, co to jeden
bardzo chętnie zjadłabym takie naleśniki. wyglądają pysznie : )
Dziękuję, smakowało wszystkim a więc danie udane.
Makowiec bardzo lubię:) Pomysł świetny, u mnie naleśniki to tylko z serem albo dżemem- pora na te wg Eli:))
A więc pora Mariola to zmienić.
Przepis na pierogi z makiem i bakaliami widziałam, ale naleśniki ? i jeszcze z jabłkiem? Oryginalne i na pewno jak piszesz smaczne
Aniu jeśli coś się nadaje do ciasta, pierogów dlaczego nie do naleśników?
Nie próbowałam takich naleśników, ale pomysł wydaje mi się bardzo ciekawy!
Polecam, naprawdę warto